Niestety, nie mam złudzeń; błędy Rosji rozszerzyły się po świecie do tego stopnia, że to się nie „rozejdzie po kościach”. Można było temu zapobiec kilkadziesiąt lat temu, ale tego nie zrobiono, więc teraz trzeba będzie za to zapłacić – mówi Sławomir Olejniczak, prezes Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w rozmowie z Jerzym Wolakiem.
Czy zdziwiła Pana zapowiedź papieża Franciszka o poświęceniu Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi?
– Zdziwiła i mile zaskoczyła. Sprawa przecież ciągnie się od bez mała stu lat, od roku 1929, kiedy stała się jawna za pośrednictwem siostry Łucji. Matka Boża prosiła o poświęcenie Jej Rosji, mówiąc, że Rosja przez swoje błędy spowoduje wojny, głód i prześladowania Kościoła. Pomimo rozmaitych doświadczeń, jakimi było szerzenie się komunizmu na świecie, tudzież druga wojna światowa i wiele tragicznych zdarzeń z historii XX wieku, dotychczasowe poświęcenia nie były takie, jakiego życzyła sobie Matka Boża. Przede wszystkim chodziło o wyraźne wymienienie Rosji i dokonanie aktu konsekracji wspólnie ze wszystkimi biskupami.
Papież Franciszek mile wszystkich zaskoczył, dokonując aktu poświęcenia Rosji (nazwanej po imieniu) razem z Ukrainą (która notabene w roku 1917 stanowiła część Rosji). A przy tym do dokonania tegoż aktu zaprosił wszystkich biskupów świata.
Czyli poświęcenie Rosji odbyło się zgodnie z wyrażonym w Fatimie życzeniem Matki Najświętszej?
– Tak. Jestem o tym przekonany. Matka Boża nie wskazała żadnej konkretnej formuły. Miało zostać dokonane wyraźnie poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi przez papieża w łączności z biskupami świata. Sama treść poświęcenia zależała już od papieża. We wcześniejszych aktach konsekracyjnych unikano wymieniania Rosji z nazwy – nawet poświęcenie w roku 1984 było bardzo dyplomatyczne. Oficjalnie Jan Paweł II nie wymienił Rosji, tylko wspomniał o narodach, które tego poświęcenia szczególnie potrzebują. A w akcie dokonanym przez papieża Franciszka wyraźnie jest mowa o Rosji.
Niejeden się zastanawia, jak to możliwe, że papież powszechnie uważany za lewicowego dokonał aktu, na który nie zdobyli się jego nieporównanie bardziej konserwatywni poprzednicy?
– Trudno mówić o motywach, bo nie siedzimy w głowie Ojca Świętego, natomiast czytając treść samego poświęcenia, dostrzegamy, jak mocno przebija z niego wątek pacyfistyczny. Myślę, że tutaj zagrała postawa papieża Franciszka, który pragnie zbratania wszystkich narodów – aby nie było wojen i by wszyscy się kochali. Jest to, jak wiemy, podejście dość utopijne, ale widocznie rosyjska inwazja na Ukrainę okazała się tak dużym szokiem dla papieża, że zdecydował się nie baczyć na dyplomację, tylko poświęcić Rosję konkretnie i bez niedomówień.
Pamiętajmy, że dobre rzeczy mogą się dziać, nawet jeżeli nie kierują nimi jakieś bardzo wzniosłe motywy, a często wręcz całkiem przyziemne. Sama Matka Najświętsza prosiła o poświęcenie Rosji, aby nie doszło do katastrof, czyli mamy tu motywator negatywny: nie tylko z miłości do Pana Boga i Matki Najświętszej, ale również ze strachu przed karą Bożą i kataklizmami, które mogą nas dotknąć.
Świat jednak nie chce tego widzieć. Świadczy o tym chociażby cisza, jaka zapadła nad poświęceniem Rosji przez papieża. Czy to Pana nie dziwi? Media świeckie milczą, choć papież Franciszek jest ich niekwestionowanym ulubieńcem – wystarczy, że coś bąknie w samolocie i natychmiast cały świat prześciga się w komentarzach. Tymczasem właśnie dokonał przełomowego aktu i… cisza. I to nie tylko w mediach świeckich, ale także katolickiego mainstreamu. Jak to tłumaczyć?
– To świadczy o ogromnym przeniknięciu ducha tego świata do Kościoła, o wielkim zeświecczeniu i braku perspektywy nadprzyrodzonej. Tymczasem rzeczywistość nadprzyrodzona, choć niewidzialna, jest o wiele ważniejsza od rzeczywistości widzialnej. Dziś powszechnie zapomina się, że porządek duchowy ma znaczenie nieporównanie większe niż porządek materialny w życiu i działaniu zarówno jednostek, jak i całych społeczeństw.
Trzeba mieć świadomość, że podlegamy działaniu łaski Bożej, ale z drugiej strony również wpływowi rozmaitych pokus. Książę tego świata działa, kusząc nas do zła. Okrucieństwo, z jakim mamy do czynienia w przypadku wojny na Ukrainie, wynika nie tylko ze złych skłonności ludzkich. To nie tylko objaw grzesznej natury człowieka, ale wręcz działanie diabelskie, któremu podlegają ludzie. Dziś nie chce się o tym pamiętać.
Poświęcenie Rosji było swoistym egzorcyzmem nad tym krajem i rezultaty tego wkrótce będą widoczne. Ale właśnie dlatego zbagatelizowano ten akt, uznając go za gest symboliczny jak protest Unii Europejskiej czy jakichś innych gremiów międzynarodowych, które potępiły agresję. Ot, po prostu katolicka rezolucja do Nieba…
Nie sądzę, że tocząca się właśnie na Ukrainie wojna zakończy się szybko i bezboleśnie. Tak wielka eskalacja nienawiści i okrucieństwa łatwo może się rozlać na cały świat. Może przyjść czas – jak to przepowiedziała Matka Boża w japońskiej Akicie – że żywi będą zazdrościć umarłym. To jednak tym skuteczniej przywiedzie ludzi do opamiętania. Kiedy już zupełnie bezradni staną w świadomości, że środki ziemskie zawiodły, dostrzegą, że nadzieja jest tylko w Bogu. Bo to gra o wieczność, a nie o doczesność.
A co na to Pan Bóg? Raczej trudno się spodziewać, że ot tak, po prostu przejdzie On do porządku nad wszystkim, czego dopuściła się ludzkość od czasu objawień fatimskich, nad ogromem nieprawości, jaki się przez ten czas dokonał.
– Owszem, trudno się tego spodziewać. Przez miniony wiek błędy Rosji, przed którymi przestrzegała Matka Najświętsza, rozszerzyły się po świecie i obecnie zarówno sama Rosja, jak i inne kraje wciąż są tymi błędami skażone. I chodzi tu nie tyle o komunizm, co o rdzeń komunizmu, którym jest ustanowienie pseudoporządku opartego na negacji praw Bożych i prawa naturalnego. Chodzi o bezbożny system, który ma stanowić optymalne warunki społeczne dla potępienia dusz. Dlatego Matka Najświętsza tak usilnie przed tym przestrzegała.
Mogło się bowiem wydawać, że największe zagrożenie dla świata, jakim był komunizm, po roku 1989 przestało istnieć, ale okazało się to złudzeniem, ponieważ w istocie pierestrojka i demontaż systemu sowieckiego maskowały jedynie przepoczwarzenie się komunizmu i wzmożony eksport destrukcyjnych ideologii na Zachód.
W tej chwili błędy bezbożnych systemów są rozpowszechnione na całym świecie – w różnych wersjach, niekoniecznie tej stalinowskiej, sowieckiej, związanej z przemocą. Dzisiaj wskutek wydoskonalenia metod społecznego przekazu o wiele bardziej opiera się to na manipulacji niż na przemocy. Ludziom wystarczy odpowiednio długo wpajać pewne przekonania, by w końcu uznali je oni za prawdziwe.
Skoro Matka Boża obiecała, że Rosja się nawróci, to ona się nawróci. W jaki sposób, tego nam Maryja nie rozpisała jak rozkładu jazdy. Wydaje się, że będzie to dłuższy proces. Nawet jeśli doszłoby do jakiejś interwencji nadprzyrodzonej – jak choćby w przypadku meksykańskich Azteków, którzy masowo się nawracali po objawieniach w Guadalupe – to i tak proces będzie trwał jakiś czas. Jak proces chrystianizacji Meksyku, w którym objawienie Najświętszej Maryi Panny stanowiło wsparcie łaski dla działania hiszpańskich misjonarzy.
Dziś też sytuacja nie zmieni się z dnia na dzień, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki: nagle wszyscy stają się pobożnymi katolikami i cieszą się prawie rajem na ziemi.
Niektórym już się tak wydaje i dlatego takim szokiem była dla nich rosyjska agresja na Ukrainę. A tymczasem, kto wie, może to swoista pobudka dla pogrążającego się w letargu Zachodu?
– Kto wie. Być może to faktycznie pobudka, jakiś sygnał do opamiętania się. Musimy zdać sobie sprawę, że stan moralny i religijny ludzkości jest opłakany.
Ale jak dziś czyścić świat z błędów Rosji, skoro same władze kościelne nie podejmują żadnych inicjatyw, by z tych błędów oczyścić świat, a nawet same wyrażają sympatie lewicowe? Z wielu zakątków Kościoła tchnie pacyfizm, który ma niewiele wspólnego z Ecclesia militans i walką o zbawienie dusz. Często wskazujemy na to w naszych publikacjach oraz w mediach, które prowadzi i wydaje Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.
A przecież Kościół został ustanowiony jako narzędzie zbawienia i oczyszczania ludzkości z grzechów i błędów. Kościół jest nauczycielem Prawdy – ma błędy nazywać i je potępiać, a jednocześnie wskazywać rozwiązania.
O tym się zapominało i to jest poważny problem, bo Zachód pogrążony w letargu chce w tym letargu trwać, a Kościół nie robi zbyt wiele, by go wybudzić z odrętwienia.
Trudno mieć złudzenia, że wszystko się jakoś ułoży, bo jak długo jeszcze Pan Bóg będzie zwlekał z oczyszczeniem tego świata? Przecież to już nawet nie jest kwestia sprawiedliwości, ale zwyczajnego miłosierdzia – ile dusz ma nie dostąpić zbawienia? Matka Boża w Fatimie ukazała wizję piekła po to, by nam uzmysłowić, że wiele dusz zostaje potępionych dlatego, że zaniedbano obowiązek nauczania i upominania.
Powszechność grzechu skutkuje coraz większym zamętem, bo ludzie popełniając grzechy, stają się coraz większymi egoistami i czują względem siebie coraz więcej złości. Dzisiejszy świat zachodni w ryzach trzyma jeszcze tylko dobrobyt materialny, ale kiedy on upadnie – a to jedynie kwestia czasu – świat utonie w chaosie, który jest naturalnym skutkiem grzechu i braku przestrzegania zasad moralnych. A zdemoralizowane społeczeństwa nie będą w stanie odbudować cywilizacji. Będzie musiało przyjść jakieś wielkie przetasowanie historyczne.
A może przyjdzie opamiętanie?
– Oby. To możliwe, bo kiedy człowiek zaczyna doświadczać niepowodzeń, trudów czy katastrof, to niespodziewanie coś się w nim odzywa i zaczyna odkrywać, że nie da się wszystkiego przewidzieć i zaplanować ani oprzeć na dobrobycie materialnym, ale jest Ktoś wyższy, kto rządzi tym światem. Widać to chociażby w komunikatach z frontu na Ukrainie: ludzie relacjonujący wydarzenia często odwołują się do Boga i religii. W sytuacji, gdy człowiek rzeczywiście staje oko w oko ze śmiercią, zaczyna sobie przypominać o wieczności. Ciężkie doświadczenia nierzadko przywołują ludzi do opamiętania.
Trudno sobie jednak wyobrazić, że nagle, z dnia na dzień wszyscy odwrócą się od pornografii, wyeliminują edukację seksualną, odrzucą aborcję. Historia ludzkości pokazuje, że świat ze zła najlepiej oczyszczają kataklizmy. Jak potop za czasów Noego czy głód, epidemie, wojny, najazdy obcych ludów, a nawet niewola babilońska na oczyszczenie narodu wybranego. Niestety, nie mam złudzeń – błędy Rosji rozszerzyły się po świecie na tyle, że to się skończy tragicznymi doświadczeniami. Można było temu zapobiec kilkadziesiąt lat temu, ale tego nie zrobiono, więc teraz trzeba będzie za to zapłacić.
Przykra to perspektywa…
– A jednak przyjęcie tej przykrej czy wręcz tragicznej perspektywy napawa nadzieją, że Pan Bóg okazując sprawiedliwość, jednocześnie okazuje miłosierdzie. Ciężkie doświadczenia są napomnieniem, abyśmy żałowali za grzechy i skorzystali z miłosierdzia Bożego. Pan Bóg nie czeka, by wszystko zniszczyć, ale czeka na nas, żebyśmy skorzystali z owoców odkupienia, które powinien po świecie roznosić Kościół. Dlatego liczę na opamiętanie w samym Kościele, którego hierarchowie powinni patrzeć na perspektywę wieczną. Próby budowania raju na ziemi zawsze kończyły się tragicznie. A tu – powtórzmy dobitnie – gra się toczy o wieczność, nie o doczesność.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiali: Jerzy Wolak, Sławomir Olejniczak.
Wywiad ukazał się na łamach 86. wydania magazynu „Polonia Christiana”.
ISSN 1898-7877. Wydawca: Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi / Stowarzyszenie „Polonia Christiana”